Stolica, głaz i natura

Stolica, głaz i natura

Optymistyczna dostawa czasopism Eurologistics z Krakowa do Gdańska transportem rzecznym. Pana Antoni, Ten sympatyczny fan żeglarstwa podjął się dość karkołomnego zadania. Wyrzekając się wszelakich wygód postanowił oddać swój los w ręce pogody i niewielkiej łódeczki. 
...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Szersza Wisła

Brzegi skorzystały z nieobecności ludzi i powoli oddaliły się od siebie, jakby zmęczone wzajemną, wielodniową, zbyt sąsiedzką bytnością. Wisła spęczniała, płynie szerszym nurtem zmierzając ku morzu, gdzie ginie. Frontalny, mocny wiatr wieje w oczy, w dziób, byle nie w żagiel. Kapitan musi godzinami halsować, montuje fartuch z brezentu na dziobie, to zapora przed wdzieraniem się fal. Pokład pozostaje suchy. Przy jednym z manewrów ucieczka, ale i gonitwa, pół-pierzchnięcie, pół-atak. Przerażony bóbr postanowił sforsować łódź, która go wystraszyła czmychając w stronę quasi-napastnika. Jerzowiec w ostatniej chwili minął zdezorientowane zwierzę, dla którego woda była jedynym miejscem schronienia. Po czternastu godzinach halsowania z przerwami o 20-ej godzinie Optimist dotarł do Skurcza. 45 km (355 km).

Na lewo piach na prawo piach

Wisła płynie wartko, łaskocze piaszczyste nadbrzeża, niesie Optymista, gładko, lekko. Wspaniała natura pozuje do zdjęć kapitana, coś dawnego jest w tych widokach, atawistycznego prawie na wyciągnięcie ręki. Po południu przerwa techniczna, ładowanie akumulatorów, wspaniałe przyjęcie pary zakochanych ludzi i długa rozmowa, niecodzienna pasja. Marek L. potrafi tchnąć życie w nieczynny kołowrotek, dać mu drugie życie, to piękne. Dalsza droga, po kilku zakrętach nad rzeką niczym lecący jak monstrualny owad paralotniarz. Wymiana gestów, przepływ słów i pozdrowień. Gdy słońce tonie za horyzontem, Jerzowiec przystaje kilka kilometrów za Góra Kalwarią. Kapitan jakby słyszy śpiew stołecznej syreny zakłócany przez hałas motorów. Dystans 35 km (390 km).

Kraków – moje miejsce na ziemi

Wraz z końcem drugiego tygodnia przekroczony Rubikon połowy dystansu. Ul metropolii, ludzki rój miasta Warsa i Sawy. Wrzask stolicy kontrastuje z dotychczasową ciszą plenerów. Wisła jest najeżona trudnościami, niski stan wody utrudnia miejską żeglugę. Katarakta na wysokości Żerania i później, niebezpieczne, potężne zderzenie z głazem pod mostem Poniatowskiego. Impet, chrzęst, stuk i plusk. Ból w kolanie i naruszenie miecza, kadłub, na szczęście, pozostał cały. Opuszczenie miasta. Cisza. Wieczór w okolicach Jabłonnej – błogi spokój po miejskim epizodzie. Piękno sklepienia. Dystans 50 km (440 km).

Poleć ten artykuł:

Polecamy