Wpływ koronawirusa na rynek e-commerce

Wpływ koronawirusa na rynek e-commerce

Ogłoszona przez WHO pandemia wirusa ma oczywiście paraliżujący wpływ na handel, znacznie utrudnia logistykę, stawiając duże wyzwania i nieoczekiwane przeszkody w zakresie zarządzania łańcuchem dostaw. Jak zawsze jednak w sytuacjach kryzysowych, są też firmy, które wychodzą z nich obronną ręką, a nawet korzystnie – z nowymi, innowacyjnymi rozwiązaniami. Czy koronawirus będzie więc czarnym łabędziem dla polskiego rynku handlu elektronicznego i jeszcze bardziej przyspieszy rozwój e-commerce w Polsce? Analizuje ekspert Cushman & Wakefield, Damian Kołata, Associate, Dział Powierzchni Przemysłowych i Logistycznych.
Zakupy online a koronawirus

Na razie jest na pewno zbyt wcześnie, aby przytaczać polskie przykłady potwierdzające tezę przedstawioną wyżej. Możemy jedynie zacytować komunikaty prasowe firm, które otwarcie przyznają, że w pierwszym kwartale 2020 roku udział e-commerce w sprzedaży będzie tak wysoki jak nigdy dotąd:
– Vistula Retail Group – przychody ze sprzedaży w kanale e-commerce w okresie I kwartału 2019 roku wyniosły 15,5 proc., natomiast w okresie I kwartału 2020 roku wyniosą około 24 proc. przychodów ze sprzedaży grupy ogółem,
– Komputronik w ostatnich dniach odnotowuje kilkudziesięcioprocentowy wzrost odwiedzin w swoim sklepie internetowym,
– Grupa CCC intensywnie rozwija sprzedaż w kanałach e-commerce, która stanowiła w strukturze przychodów ze sprzedaży odpowiednio 25% w roku 2019 i blisko 45% w marcu 2020 roku,
– LPP spodziewa się dużego wzrostu sprzedaży w sklepach internetowych. Grupa będzie kontynuować i dalej rozwijać handel e-commerce, który za rok 2019 stanowił ok. 12% sprzedaży całej grupy,
– InPost z uwagi na rosnące zapotrzebowanie na usługi paczkomatowe w związku pandemią przyspiesza start nowej usługi „Paczka w Weekend” umożliwiającej dostawy do Paczkomatów także w soboty i niedziele, na zasadzie podobnej jak w każdy inny dzień tygodnia. Z uwagi na koronawirus, od 12 marca przez najbliższe trzy weekendy (do 29 marca) klienci, którym zależy na pilnym nadaniu lub dostawie paczki będą mieli możliwość skorzystania z weekendowej usługi bez żadnych dodatkowych opłat – standardowy koszt usługi to 4,99 zł brutto,
– Nie sposób nie wspomnieć też o jednym z największych wygranych, czyli frisco.pl, które tygodniowo notuje obecnie sprzedaż na poziomie miesięcznej sprzed kryzysu.

Na przykładzie doświadczeń z Chin możemy jednak zaprezentować potwierdzone przypadki „wygranych na kryzysie”. Mowa tu nie tylko o pandemii z bieżącego roku, lecz również wydarzeń z 2002/2003 związanych z SARS. To właśnie epidemia tego koronawirusa stanowiła mocny punkt zwrotny w rozwoju dopiero raczkującego e-commerce w Państwie Środka.
– Alibaba obchodziła wtedy dopiero czwarte urodziny, a jej strategia była nakierowana wyłącznie na lokalną sprzedaż B2B. W sytuacji jednak, gdy sporo podróży biznesowych do Chin zostało zawieszonych, wiele europejskich firm zaczęło poszukiwać dostawców online. Wskutek tego, jedynie w 2003 roku portal wzbogacił się o 4 000 nowych kontrahentów i 9 000 listowanych produktów każdego dnia, a notowany obrót był 5-krotnie większy niż przed epidemią;
– Ponadto Jack Ma, założyciel Alibaba Group, postanowił rozpocząć wtedy pracę nad platformą sprzedażową C2C Taobao, mającą stanowić konkurencję dla będącego numerem 1 w Chinach ebay. Nad projektem pracowała zdalnie, w swoich domach, grupa 6 osób. W ciągu dwóch lat Taobao stało się pierwszym wyborem chińskich konsumentów i zdetronizowało ebay.com, osiągając w 2019 roku GMV na poziomie 3 bilionów juanów, co odpowiada 434 miliardom USD;
– Nie wszyscy wiedzą też, że to właśnie SARS, który zahamował rozwój wielu stacjonarnych biznesów, zmusił do stworzenia firmy internetowej Richarda Liu. To właśnie wtedy zamienił on założoną w 1998 roku sieć sklepów z elektroniką (12 punktów sprzedaży w Pekinie) w JD.com, który dziś zalicza się do największych spółek internetowych na świecie i jest wyceniany na 38 mld dolarów. Ten rok również zaczął się dla JD.com pozytywnie. Wystarczy wspomnieć, że sprzedaż na portalu w sektorze e-grocery wzrosła o 215 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.

Szanse na rozwój firm w dobie pandemii koronawirusa

Przykłady zakorzenionych już w e-commerce Alibaby, Taobao i JD.com pokazują, że to właśnie w czasach kryzysu należy szukać możliwości rozwoju i ekspansji. Chińskie firmy i tym razem nie ustają w poszukiwaniach. Oto kilka przykładów:
– Kosmetyczny retailer Lin Qingxuan zmuszony był do zamknięcia 40% swoich sklepów i skierował swoich pracowników do pracy zdalnej. Mieli oni aktywnie brać udział w promowaniu sprzedawanych wyrobów w mediach społecznościowych. Dzięki temu sprzedaż firmy osiągnęła poziom 200% sprzedaży w porównaniu do poprzedniego roku;
– Cosmo Lady, największy producent bielizny, po zamknięciu swoich sklepów stacjonarnych wdrożyła dla swoich pracowników program poleceń sprzedaży na platformie WeChat. Bierze w nim udział nawet CEO firmy, pomagając tym samym motywować innych pracowników i dawać dobry przykład;
– Sieć supermarketów działających w schemacie omnichannel Hema podpisała umowę z 40 sieciami restauracji, hoteli oraz kin, przejmując ich pracowników do obsługi zamówień i dostaw.

Wpływ koronawirusa na rynek e-commerce

Czy pandemia koronawirusa spowoduje faktycznie zmianę sposobu zachowania konsumentów i w jeszcze większym stopniu spowoduje wzrost znaczenia e-commerce? Są ku temu powody. Daniel Zhang, CEO Alibab już nazwał pandemię czarnym łabędziem. Chociażby dlatego, że pomimo ogromnego poziomu nasycenia rynku chińskiego najróżniejszymi formatami e-commerce, tylko w ostatnim kwartale 2019 roku Alibaba zanotowała 38% dynamikę w porównaniu do analogicznego okresu poprzedniego roku. Pozwoliło to osiągnąć obroty na poziomie 23 miliardów dolarów.
Sytuacja podobnie wygląda w USA. Już teraz Amazon planuje zatrudnienie dodatkowych 100 000 pracowników do swoich centrów logistycznych i podniesienie wynagrodzenia wszystkim pracownikom o $2 za godzinę. Krok ten związany jest z ogromnym wzrostem sprzedaży internetowej.

– W Polsce, poza przykładami podanymi na początku artykułu, jak dotąd poza ostrożnymi prognozami analityków rosnące zainteresowania zakupami w sieci wskazują statystyki Google. W ciągu minionego tygodnia wg. Google Trends popularność frazy “zakupy online” w Polsce wzrosła 20-krotnie – mówi Damian Kołata, ekspert Cushman & Wakefield.

Jak cała sytuacja przełoży się na rynek powierzchni magazynowych?

Czy firmy, pamiętając problemy z dostawami z Chin będą zabezpieczać się nie tylko alternatywnymi źródłami dostaw, lecz również wyższym zapasem wymagającym dodatkowej lokalizacji? Trudno w tej chwili o jednoznaczną odpowiedź. Nie minęło jeszcze tyle czasu, aby pokazać rzeczywiste przypadki, czy też, mówiąc wprost, wpadki, porównywalne chociażby do tej, jaką zaliczył koncern Ericsson wskutek braku alternatywnego źródła zakupów w związku z pożarem w fabryce podzespołów w Albuquerque w 2000 roku. Firma wskutek tego straciła 400 mln USD i porzuciła na dobre rynek telefonów komórkowych, oddając palmę pierwszeństwa Nokii.

– Z pewnością konsumenci, którzy obecnie, aby uniknąć ryzyka zarażenia, pozostają w domach i dokonują zakupów online, również po ustaniu pandemii będą przychylniej patrzeć na e-commerce. Przełoży się to nie tylko na wzrosty w branżach, które już teraz są popularne (odzież, elektronika), lecz również tych, które do czasu kryzysu były marginalne, jak n.p. e-grocery notujące 1% udziału w całym e-commerce – zaznacza ekspert.

Ruchy w kierunku handlu elektronicznego spowodują zmianę w postrzeganiu logistyki i magazynów, które będą coraz częściej traktowane jako element przewagi konkurencyjnej i wartość dodana do oferty firmy, a nie koszt, który za wszelką cenę należy minimalizować. Coraz częściej będą się pojawiać wychodzące naprzeciw konsumentom oferty w postaci chociażby the same-day-delivery, które powodują bezapelacyjnie operacyjne wyzwania, ale pozwalają jednocześnie generować dodatkową sprzedaż. Za przykład niech posłużą statystyki sieci Decathlon, która po uruchomieniu takich dostaw w zeszłym roku zanotował wartość średniego koszyka większą o 30%.
Warto będzie więc być bliżej klienta końcowego, wzbogacając łańcuch dostaw o mini-huby i małe jednostki zlokalizowane w pobliżu największych ośrodków miejskich, a duże centra dystrybucyjne rozbudowując o nowoczesne systemy automatyczne pozwalające na szybka kompletację i minimalizację zatrudnienia. Łatwo napisać – trudniej zrealizować, ale to właśnie stopniowe działania w tym kierunku pozwolą na umocnienie się i zdobycie lojalnych klientów. Wygranymi na pewno będą firmy kurierskie. Już teraz prognozuje się, że w 2023 roku operatorzy KEP obsłużą w Polsce prawie 850 mln paczek (osiągając wartość rynku blisko 12 mld PLN), co stanowi podwojenie liczby przesyłek nadanych w 2017 roku i wzrost o 78% w stosunku do 2018 roku.

(Cushman & Wakefield)

Poleć ten artykuł:

Polecamy