Wykorzystać trwającą burzę

Wykorzystać trwającą burzę

Dobra kondycja globalnego przemysłu samochodowego nie oznacza równie pomyślnych prognoz dla jego europejskiej części, ale paradoksalnie kryzys europejskiej motoryzacji to kolejna szansa oraz dobre perspektywy dla polskiego sektora motoryzacyjnego, wyspecjalizowanego w...

Mimo spowolnienia gospodarczego, sytuacja w sektorze samochodowym na świecie wciąż jest korzystna, a w latach 2012 i 2013 spodziewany jest stabilny wzrost w wysokości 4 procent. Produkcja pojazdów prywatnych i komercyjnych powinna wynieść w tym roku 83,3 miliona sztuk, a w przyszłym – blisko 87 milionów sztuk. Branża zawdzięcza wzrost gospodarkom wschodzącym, przede wszystkim Chinom i Indiom. – Rynek globalny rozwija się stabilnie, jednak Europa pozostaje w tyle. Producenci muszą obecnie, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, być obecni w różnych krajach i dopasowywać ofertę produktów do ich rynków, aby osiągnąć zwrot niezbędny do sfinansowania inwestycji i badań – twierdzi Wilfried Verstraete, prezes zarządu Euler Hermes Group, Grupa Allianz. Producenci amerykańscy osiągnęli obroty takie, jak przed kryzysem w latach 2008-2009. W 2012 roku powinni uzyskać solidny zwrot w wysokości 4,7 proc., przy wzroście rynku o 12 proc.

Zmienia się regionalny układ sił

– Widoczne jest wyraźne przesunięcie zarówno w produkcji, jak i w konsumpcji w branży samochodowej w kierunku nowych gospodarek, gdzie koszty produkcji i wskaźnik własności pojazdów wciąż są niskie, a dochody na osobę wzrastają – wyjaśnia Ludovic Subran, główny ekonomista Euler Hermes Group, Grupa Allianz. W latach 2007-2011 produkcja samochodów wzrosła odpowiednio o 107,4 proc. w Chinach, 74,7 proc. w Indiach, 27,9 proc. w Meksyku, 14,4 proc. w Brazylii i 14 proc. w Korei Południowej. Natomiast rynki tradycyjne – z wyjątkiem Niemiec, gdzie miał miejsce wzrost o 1,6 proc. – zanotowały stopniowy spadek: Wielka Brytania (spadek o 16,4 proc.), Hiszpania (spadek o 18,5 proc.), Stany Zjednoczone (spadek o 19,7 proc.), Francja (spadek o 23,9 proc.), Japonia (spadek o 27,6 proc.) i Włochy (spadek o 38,5 proc.).

Polska – beneficjent protekcjonizmu?

Dla władz poszczególnych krajów, czy to np. Włoch czy Francji, istotne jest, aby ich flagowe marki motoryzacyjne utrzymały produkcję samochodów w rodzimych krajach. Wywierają więc naciski na producentów, ponieważ przeciętny np. francuski klient (a zarazem wyborca) chce jeździć francuskim samochodem. – Producenci samochodów ulegają tej presji społecznej i politycznej, wciąż więc produkują samochody na miejscu, ale aby przetrwać, jednocześnie muszą szukać oszczędności – mówi Tomasz Starus, główny analityk i dyrektor Biura Oceny Ryzyka w TU Euler Hermes, firmy ubezpieczającej transakcje z Grupy Allianz. – Skoro nie można oszczędzić na kosztach pracy przy liniach montażowych, znaleźć je można przy produkcji części. Nazwa producenta części, a także jej pochodzenie niewiele mówi, nie jest już tak istotna dla klienta, jak i dla polityków. Powrót protekcjonizmu (a nawet nacjonalizmu) gospodarczego w europejskiej motoryzacji pomaga więc polskim producentom części.

Mimo spadku produkcji samochodów w Europie polscy producenci części motoryzacyjnych nie tylko utrzymują poziom sprzedaży, a nawet go zwiększają

Mimo spadku produkcji samochodów w Europie polscy producenci części motoryzacyjnych nie tylko utrzymują poziom sprzedaży, a nawet go zwiększają – zdobywają wiec większy udział w rynku części kosztem lokalnych dostawców. Sytuacja ta nie zmieni się, nawet gdy w Europie w branży motoryzacyjnej wciąż w dużym stopniu decydować będzie polityka i chronione będą lokalne fabryki samochodów wykorzystujące jedynie 50 proc. lub mniej ze swoich możliwości. Warunki rynkowe, nawet te modyfikowane przez politykę, wymuszać będą szukanie oszczędności, produkcję w bardziej konkurencyjnych miejscach, takich jak: np. Polska. Wzrost sprzedaży komponentów mógłby być oczywiście większy niż kilka procent r/r, gdyby nie kurczenie się produkcji samochodów (niestety również w Polsce). Powrót koniunktury w europejskim przemyśle motoryzacyjnym będzie jednak owocował najszybszym wzrostem zamówień właśnie u rodzimych dostawców części. Każdy rok zbliża zaś gospodarki do przełomu – powrotu do koniunktury także w europejskiej motoryzacji. Samochody wszak się starzeją, klienci z czasem zaczną je kupować…

Zagrożenia bez względu na wzrost

Zmniejszanie produkcji samochodów w Polsce to nie jedyne zmartwienia branży. – Polskie zakłady produkujące samochody są zbyt nowoczesne i wydajne, aby groziło im zamknięcie, nawet mimo wyraźnie niezbyt energicznego (w porównaniu do innych krajów) wsparcia ze strony polskich władz – ocenia Michał Modrzejewski, dyrektor Działu Analiz Należności w Euler Hermes Collections z Grupy Allianz, firmy dostarczającej raporty handlowe oraz odzyskującej należności. – Widzimy inne niebezpieczeństwo, a nawet realne już kłopoty wielu firm związanych z motoryzacją: utratę płynności finansowej mimo świetnych perspektyw sprzedażowych. Firmy mogą mieć (i zazwyczaj – jak było wspomniane – mają) pełny portfel zamówień, natomiast czy to opóźnienia płatności, jakie obserwujemy w prowadzonym przez Euler Hermes Collections Programie Analiz Należności (nawet ze strony największych koncernów), czy przesunięcia terminów w realizacji kontraktów mogą spowodować ich problemy finansowe. Większa ostrożność (a nawet nerwowość w reakcji) banków odciąć je może w takich przypadkach od bieżących źródeł finansowania, (czy tu poprzez np. wymówienie umów kredytowych. Płynność stracić więc mogą firmy mające aktualny portfel zamówień liczony nawet na sto i więcej milionów złotych – pierwszym z brzegu przykładem jest jedna z największych upadłości we wrześniu, firmy dostarczającej automatykę przemysłową dla europejskich koncernów motoryzacyjnych.

Produkcja pojazdów prywatnych spadła we Włoszech o połowę od roku 2007

Rozwiązanie? Sprawdzanie swoich kontrahentów na bieżąco – i to nie tylko w oparciu o perspektywy biznesowe (nie wspominam o „historycznych” już danych rejestrowych), ale także o to, jak weryfikuje je rynek… Czyli jak firmy te aktualnie płacą swoim dostawcom, jak ich moralność płatnicza weryfikowana jest w statystykach zleceń windykacyjnych. Pozwoli to dostawcom uniknąć znalezienia się na liście wierzycieli upadającej firmy, co – jak wspomnieliśmy – zdarzyć się może nawet dużym i perspektywicznym firmom.

Wzrost na rynkach wschodzących

Chiny doświadczyły najbardziej gwałtownego wzrostu w branży samochodowej spośród rynków wschodzących w latach 2009-2010. W latach 2012-2013 powrócą do bardziej stabilnego tempa wzrostu, około 6 proc. Poziom własności pojazdów wciąż utrzymuje się poniżej 5 proc. Chiny mają zatem bardzo duży potencjał wzrostu.

Rynek samochodowy w Indiach wciąż jest stosunkowo niewielki (2,1 miliona rejestracji pojazdów w roku 2012), a w latach 2012-2013 spodziewany jest wzrost w wysokości około 5 proc. rocznie. W tym roku rynek brazylijski został pobudzony przez obniżkę podatków na produkty przemysłowe. Wzrost w Brazylii osiągnął 7 proc. w roku 2012 i ustabilizować się na poziomie około 4 proc. w roku 2013.

Prognozy dla rynku rosyjskiego również są dobre z uwagi na poziom własności pojazdów wynoszący około 25 proc. i starzejące się zasoby pojazdów (mających średnio ponad 10 lat). Euler Hermes prognozuje wzrost w wysokości 11 proc. w roku 2012 i 5 proc. w roku 2013.

Z uwagi na dużą zależność od strefy euro, produkcja samochodów w Turcji zmniejszyła się w 2012 roku o ponad 10 proc. Średnioterminowa prognoza pozostaje jednak korzystna, ponieważ poziom własności pojazdów wynosi obecnie 10 proc.

Odrodzenie USA, trudności Japonii

W branży samochodowej w USA panuje prawdziwe odrodzenie. Rynek amerykański w imponujący sposób kontynuował odrodzenie rozpoczęte w roku 2009. Wzrost wyniósł 12 proc. w 2012 roku i 5 proc. w roku 2013. Choć liczba rejestracji pojazdów nie powróciła jeszcze do poziomu sprzed kryzysu, amerykańscy producenci osiągają solidny zwrot (4,7 proc. w roku 2012). W ciągu ostatnich dwóch lat w branży samochodowej powstało 100 tys. miejsc pracy – po tym, jak liczba pracowników w tym sektorze zmniejszyła się o połowę w wyniku szeroko zakrojonej restrukturyzacji prowadzonej w latach 2000-2009.

Rok 2011 był bardzo trudny dla Japonii z uwagi na trzęsienie ziemi i tsunami, a produkcja samochodów dramatycznie spadła. Jednocześnie od połowy 2008 roku branża zmaga się z rosnącym kursem jena, powodującym gwałtowny spadek konkurencyjności i przeniesienie produkcji do Stanów Zjednoczonych i Europy.

Załamanie w Europie

Spadająca liczba rejestracji pojazdów, nadwyżka zdolności produkcyjnych, zwiększona liczba graczy: branża samochodowa w Europie – szczególnie na południu kontynentu – przeżywa obecnie największe trudności. Rynek zmniejszył się o 6 proc. w roku 2012 i o kolejne 2-3 proc. w roku 2013. Wolumen produkcji jest obecnie o około 20 proc. niższy niż przed kryzysem, co oznacza zmniejszenie o 3,5 miliona sztuk. Wskazuje to, że potrzebne w tym sektorze adaptacje i przekształcenia dopiero się zaczynają.

Produkcja pojazdów prywatnych spadła we Włoszech o połowę od roku 2007. Natomiast trendy w produkcji samochodów w Hiszpanii były zgodne z panującymi na rynku europejskim – zmniejszyła się ona o 26 proc. w latach 2005-2011. Rynek jest coraz słabszy i od początku kryzysu zmniejszył się o ponad połowę, do 750 tys. sztuk. Zapaść na rynku europejskim uderzyła także w producentów francuskich. Produkcja pojazdów prywatnych zmniejszyła się o połowę od roku 2005 i w 2012 wyniosła 1,6 miliona sztuk. – Mimo przeniesienia i koncentracji produkcji, rentowność producentów francuskich nadal spada (o 1 proc. w roku 2012. Nadszedł czas, aby dostosować koszty stałe do wolumenu produkcji – wyjaśnia Yann Lacroix, Szef Analiz Sektorowych w Euler Hermes, Grupa Allianz.

W całej Europie jedynie produkcja w Niemczech jest na plusie. Zasadniczo utrzymała poziom sprzed kryzysu, choć możliwe jest niewielkie spowolnienie z uwagi na sytuację gospodarczą w Europie. Osiągający wysoką rentowność producenci niemieccy, dzięki odpowiedniemu pozycjonowaniu, kompensują osłabienie rynku europejskiego działalnością międzynarodową, którą odzwierciedla w szczególności ich solidny rozwój w Chinach i Stanach Zjednoczonych (odpowiednio pierwszym i drugim największym rynku dla Niemiec, przy 2,7 miliona i 1 milionie sztuk).

Poleć ten artykuł:

Polecamy