Zaprosić stres do współpracy
Jak zarządzać stresem, aby nam nie szkodził? Co zrobić, aby stres, zamiast przeszkadzać, działał na naszą korzyść? Pomóc może w tym między innymi skuteczna i prosta metoda – sekwencja przełamania.
Maria Andrejczyk, polska oszczepniczka, po swoim olimpijskim sukcesie powiedziała: „Bardzo się stresowałam, ale cieszę z tego, bo wypłukanie z emocji też nie jest dobre dla organizmu”. A zatem można się cieszyć z tego, że się stresujemy? To nie paradoks. Tak jest.
Stres stanowi nieodzowny element codzienności. To pierwotny mechanizm przetrwania, który służy nam wsparciem w efektywnym działaniu i pomaga skupić uwagę na znaczących okolicznościach sytuacji. Przed ważnym wydarzeniem, prezentacją, spotkaniem biznesowym, negocjacjami pojawiają się emocje, wzrasta tętno i ciśnienie krwi. Dzięki temu poprawia się koncentracja, stajemy się bardziej czujni i wydajni.
Człowiek przetrwał dzięki stresowi. Zawdzięczamy mu rozwój cywilizacji, nauki i nasz własny. Stres ze swojej natury jest dobry i służy do ochrony życia, twojego i twoich bliskich. Jednak powyżej pewnego poziomu pobudzenia, stres obniża naszą wydajność, powoduje osłabienie – spadek motywacji, energii, odporności – ogólne wyczerpanie organizmu.
Kiedy stres pomaga, a kiedy szkodzi?
Szukając najprostszej definicji stresu, można by powiedzieć, że „stres to reakcja na wszystko to, o czym myślisz, że jest trudne”. Kluczowe jest tu słowo „myślisz” oraz świadomość, że to, co przeraża jednego, dla innego może być banałem, a to, co jeszcze niedawno sprawiało trudność tobie, dziś może być już całkiem łatwe.
Gdybym miał stworzyć swoją definicję stresu, brzmiała by ona tak: Stres jest fizjologiczną i psychologiczną odpowiedzią na wyzwanie.
Wielu z nas, kiedy mówi o stresie, ma na myśli ten „zły” stres; w literaturze fachowej nazywany dystress’em. Doświadczamy go w pracy, gdy zbyt długo funkcjonujemy w napięciu wywołanym stresorami w postaci działań klientów, szefów, współpracowników i pracowników; często połączonym z pośpiechem, przytłaczającą ilością zadań i wymagającymi terminami. Do tego dokłada się stres wywołany problemami osobistymi – rodzinnymi konfliktami, niespłaconymi kredytami, a także obawami związanymi z natłokiem złych wiadomości, które denerwują i sprawiają, że czujemy się bezradni – pandemia, polityka, dewastacja środowiska. Przy tym wszystkim zapominamy, że dysponujemy czymś takim, jak eustress, czyli „dobry” stres, który dodaje energii i motywuje do wysiłku.
Kto nie zna uczucia niepokoju, ale i podekscytowania przed daleką podróżą, randką, przeprowadzką albo zmianą pracy? To też stres, a jednak uruchamia moc potrzebną do podjęcia wyzwania, wykonania koniecznych działań i pokonania przeszkód.
To, czym jest eustress, szczególnie dobrze widać w pracy wybitnych sportowców, ale doświadczają go wszyscy. Każdy, kto miał dobrą rozmowę sprzedażową czy rekrutacyjną, cieszy się z korzyści płynących z pozytywnej energii, którą daje eustress – jasnego myślenia, wyjątkowego skupienia i kreatywnego wglądu.
Wyzwania dopasowane do naszych możliwości i zasobów, a w zasadzie lekko je przewyższające, są niezbędną i ważną częścią naszego życia. Pozwalają nam na rozwój i zwiększanie osobistej skuteczności. Jednak nie zawsze negocjacje idą po naszej myśli, a podjęte wyzwania nie za każdym razem kończą się sukcesem. Bywają takie momenty, gdy pojawia się impas i towarzysząca nam dotąd pozytywna energia zamienia się w nieprzyjemne napięcie. W podobnej sytuacji znajdują się sportowcy, np. tenisiści, u których każde zagranie powoduje przypływ pozytywnie albo negatywnie oceniających myśli. Jeśli u tenisisty pojawia się seria złych zagrań lub negocjatora przedłuża się impas, napięcie znacznie rośnie. To znak, że opuszcza on strefę optymalnej efektywności i zbliża się do szczytu możliwości, a dalsze mobilizowanie się może prowadzić do zaburzenia zachowania. U tenisisty będą to błędy w grze, u negocjatora nadmierna agresywność lub ustępliwość spowodowana obawą o brak porozumienia. Wyjście ze strefy jest zawsze niekorzystne, a żeby utrzymać efektywność właściwą dla pobudzenia w strefie optymalnej, niezbędna jest świadomość zachodzącego procesu i umiejętność zarządzenia sytuacją.
Gdy wzrasta stres, wzrasta wydajność, jednak tylko do pewnego momentu, potem wydajność dramatycznie spada. Najlepszym sposobem na zrozumienie tego mechanizmu jest zapoznanie się z badaniami dwóch naukowców z Harvardu: Roberta Yerkesa i Johna Dodsona, którzy wiele lat temu opisali i eksperymentalnie zbadali to zjawisko (pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_Yerkesa-Dodsona)
Co zrobić, aby utrzymać się w strefie?
Badania prowadzone przez prof. Herberta Bensona podsuwają rozwiązanie. Jest nim „reakcja relaksacyjna” i wykorzystanie jej do – jak to nazwał – „przełamania” (breakout priciple) stresu. Istotną rolę w przełamaniu odgrywa „reakcja relaksacyjna”, czyli fizyczny stan głębokiego odpoczynku, który przeciwdziała szkodliwym skutkom stresu.
Jeśli zwiększymy poziom stresu, tak aby zbliżyć się do szczytu swoich możliwości, a następnie – w odpowiednim momencie – skutecznie przerwiemy ten proces, np. poprzez relaksację, to nastąpi przełamanie i przejście w stan ponownego spokojnego, odświeżonego działania.
Przełamanie wywołane reakcją relaksacyjną skutecznie przeciwdziała negatywnym skutkom stymulacji hormonami stresu. Wywołując u siebie reakcję relaksacyjną, możemy doświadczyć nagłego twórczego wglądu, w którym rozwiązanie problemu staje się oczywiste i mimo że to chwilowy efekt, pozwala wejść na ścieżkę trwałej poprawy wyników.
Doprowadzając mózg do szczytu aktywności, a następnie wprowadzając go w stan pasywnego, zrelaksowanego stanu, można stymulować znacznie wyższą wydajność neurologiczną, niż miałoby to miejsce w innym przypadku. Z biegiem czasu, gdy uczymy się, jak to robić, osiągamy konsekwentnie wyższe poziomy efektywności. Sekwencja przełamania (breakout sequence) to doskonale znana i przynosząca niezwykłe efekty u sportowców technika, znajduje też zastosowanie w każdej dziedzinie życia.
Cztery etapy sekwencji przełamania
Krok pierwszy: to potężna walka z wyzwaniem, czy konfrontacja z barierą, która stanęła na drodze do celu. Może to być intensywna koncentracja na analizie jakiegoś problemu, sytuacja sprzedaży czy negocjacji, obsługa klienta, reklamacje. Kluczowe jest włożenie w sprawę ciężkiej pracy. Zajmujemy się tym wyzwaniem tak intensywnie, aby zbliżyć się do szczytu swoich możliwości i zacząć odczuwać dyskomfort. Kiedy zbliżamy się do apogeum, przestajemy być produktywni i zaczynamy odczuwać stres. Możemy doświadczać nieprzyjemnych uczuć: niepokoju, lęku, złości lub znudzenia, możemy mieć ochotę zwlekać (reakcja ucieczki zamiast walki). Możliwe są nawet fizyczne symptomy: ból głowy, węzeł w żołądku lub spocone dłonie. W tym momencie czas przejść do kroku drugiego.
Krok drugi: odejście od problemu i zrobieniu czegoś przeciwnego, co wywoła reakcję relaksacyjną. Można zastosować ćwiczenia oddechowe, które wpływają na czynności fizjologiczne i ćwiczenia wyobrażeniowe, które wpływają pozytywnie na chaos w myśleniu. Niektórzy ludzie idą pobiegać lub pogłaskać swojego kota; inni patrzą na obrazy, które kochają. Niektórzy relaksują się w saunie lub biorą gorący prysznic. Jeszcze inni stosują drzemkę, jedzą smaczny posiłek lub słuchają ulubionej, uspokajającej muzyki.
Wszystkie te metody powodują zmianę mentalną, która jest podstawą nowych spostrzeżeń, rozwiązań i nagłego przypływu kreatywności. Kluczem jest zaprzestanie analizowania i całkowite oderwanie się od myśli wytwarzających stres.
Trzeci krok: uzyskanie nagłego wglądu – przełamanie, często określane jako „doświadczenie szczytowe”, „przepływ (flow)” lub „przebywanie w strefie”.
Zapewne większość osób, w takim czy innym czasie, doświadcza przełomowych chwil. Wielu z nas, bez wątpienia, potrafi przypomnieć sobie chwile „oświecenia” na siłowni, czy pod prysznicem albo i takie, gdy po poddaniu się ze zmęczenia, po chwili drzemki, nagle przychodzi świeża dawka energii i inspiracji. Reakcja relaksacyjna i wywoływanie przez nią przełamanie to naturalne zjawisko.
Wytrawni sportowcy osiągają ten stan, kiedy ciężko trenują, a następnie odpuszczają i pozwalają przejąć kontrolę pamięci mięśniowej. Oderwanie i rozluźnienie myśli pozwala przełamać stres, dzięki czemu całkowicie zanurzają się w tym, co robią, co wydaje im się wówczas płynne, automatyczne i bezwysiłkowe. Przełamanie doświadczane jest jako odczucie dobrego samopoczucia i relaksu, które niesie ze sobą nieoczekiwany wgląd lub wyższy poziom wydajności i jest wynikiem prostego mechanizmu biologicznego, z którego możemy korzystać w dowolnym momencie.
Czwarty – ostatni krok: powrót do normalnego, a jednak nowego stanu, w którym pojawia się i utrzymuje poczucie pewności siebie.
Zaproszenie stresu do współpracy
Traktując stres jako wroga, próbując jedynie go przetrwać, narażamy się na negatywne skutki jakie niesie zbyt długie pozostawanie pod jego wpływem. Chcąc go uniknąć, rezygnujemy natomiast z pojawiających się wyzwań i pozbawiamy się szansy rozwoju. Tymczasem, eustress to nasza siła napędowa. Ważne jest tylko nauczenie organizmu tego, jak wykorzystać działanie stresorów.
Wiedza, samoświadomość i regularny trening pozwalają rozwinąć potencjał tego nieocenionego biologicznego narzędzia – właściwie na życzenie, kiedy tylko chcemy lub musimy. A gra jest warta świeczki, bo stosowanie odpowiednich technik pozwoli nam, pomimo przeszkód i trudności, działać w obszarze swojego wpływu, rozwijać się, zwiększać efektywność i osiągać nasze cele.
Artykuł ukazał się w czasopiśmie Eurologistics nr 5/2021