Zaledwie co piąta firma dostarcza swoje produkty w terminie i w zgodzie z wymogami klientów. Światowy kryzys gospodarczy rozkalibrował łańcuchy dostaw. Prestiż wielu marek ucierpiał, ponieważ korporacje zareagowały na zmiany z opóźnieniem.

Tacy potentaci jak Toyota, przekonali się, że nierozłącznym elementem supply chain jest produkcja. Do niedawna japoński gigant uchodził za wzór jakości. Do styczna 2009 roku, gdy musiał wycofać z rynku 1,3 mln aut z powodu usterek. Menedżerowie nie wyciągnęli jednak wniosku ze złotej dewizy logistyków, że wykrycie błędu na etapie produkcji kosztuje 10 dolarów, a u klienta 100 dolarów. W rezultacie Toyota odnotowała po raz pierwszy od 78 lat stratę na poziomie 5 mld dolarów.



Powrotna droga bubla do producenta, to generowanie gigantycznych kosztów. Strategia walki rynkowej „na ilość” nie sprawdziła się. Bujający w przestworzach menedżerowie, sprowadzeni zostali brutalnie na Ziemię. Przekonali się, że siły grawitacji w biznesie jednakj istnieją.

Dzisiaj, by być konkurencyjnym potrzeba szukać oszczędności nie tylko na sile roboczej, ale na optymalizacji całego łańcucha dostaw w powiązaniu z procesami produkcyjnymi. W cenie są rozwiązania innowacyjne. Wikinomia jest szansą na szybszy rozwój gospodarczy, na tworzenie nowych innowacyjnych produktów i usług, na powstanie i szybki rozwój nowych firm w wielu branżach. Współczesne mechanizmy rządzące światem radykalnie odbiegają od tego, co nam zostało przekazane w szkole i na studiach. Z pewnością XXI wiek będzie erą homo sapiens wikinomicus.



Przemysław Walewski



Redaktor naczelny



Więcej o wpływie wikinomii na logistykę piszemy w numerze 5. „Eurologistics”.