Psychomotoryka a bezpieczeństwo pracy

Psychomotoryka a bezpieczeństwo pracy

Czy równowaga psychomotoryczna wpływa na bezpieczeństwo pracowników na produkcji? Zdecydowanie tak. Sprawa wydaje do tego stopnia oczywista, że chyba  z tego powodu często jest pomijana w codziennej pracy. Jednak menedżerowie produkcji dość zgodnie przyznają, że największy wpływ na zdarzenia wypadkowe na produkcji ma nie kto inny, jak sam pracownik i stan, w którym znajdował się w momencie zdarzenia. Potwierdzają to również osoby analizujące od strony formalnej poszczególne zdarzenia.

Na przestrzeni ostatnich lat standardy pracy i organizacji jej stanowisk przeszły olbrzymią metamorfozę. Takie oczywiste sprawy jak sprzęt, wyposażenie, ubiór ochrony osobistej rzadko już są nieobecne w zakładzie, a instrukcje i procedury wykonywania pracy problem bezpieczeństwa pracowników stawiają na pierwszym miejscu. Dzieje się tak od momentu projektowania stanowiska, poprzez etap jego budowy, aż po nadzór nad jego ergonomicznym funkcjonowaniem, dostosowaniem do zmian i doskonaleniem.

Najsłabszy element

To bardzo dużo, ale nie wszystko, bo jak wszędzie, zawsze znajdzie się jeden najsłabszy element łańcucha. Obecnie bardzo często jest nim sam pracownik. Jego fachowe przygotowanie, kompetencje i zaangażowanie spełniają co prawda najwyższe standardy, ale należy pamiętać, że często ma on również słabe strony. Są to w zasadzie prawie w każdym przypadku problemy mające związek z codzienną egzystencją zawodową, a więc funkcjonowaniem w pracy oraz spraw prywatne, zalegające gdzieś głęboko w pamięci. Niestety te drugie nie opuszczają pracownika również w trakcie pełnienia obowiązków zawodowych. Fakt, że każdego dnia któryś z naszych pracowników przychodzi do pracy ze swoimi problemami, jest oczywistym elementem ryzyka dla całego zespołu. Tymczasem problemy te, o których często nie mamy zielonego pojęcia, bywają katalizatorem dekoncentracji i zakłócają normalne funkcjonowanie pracownika pełniącego obowiązki na niekiedy bardzo odpowiedzialnym stanowisku. Jest to więc niemały powód do obaw, a w każdym razie zjawisko, świadomości  istnienia którego nie powinno się lekceważyć.

Gorsza sprawa, że większość z managerów, nawet posiadając świadomość problemu, w o warunkach zmagań o realizację kolejnych procentów planu, w ferworze produkcyjnej walki, pogonią za wzrostem wydajności i cięciem kosztów, zamieszaniu związanym z brakiem ludzi do pracy i obsadą stanowisk, zapominają o słabościach człowieka. Tym samym przechodzi się nad nimi do porządku dziennego bez zbędnych sentymentów. Bardzo często tłumaczy się to faktem, że dobrze znany od lat pracownik jest odpowiedzialny, sumienny i pracowity. Ale przecież w szczególności człowiek o takich właśnie cechach przychodzi do pracy nawet wtedy, kiedy problemy osobiste go przytłaczają, stając się wtedy najsłabszym ogniwem zespołu produkcyjnego. A my tego nader często zdajemy się nie dostrzegać lub zapominać o tym.

Dlaczego tak to działa?

O wyniku działania w głównej mierze decydują umiejętności i przygotowanie zawodowe pracownika oraz jego cechy fizyczne, osobowe i najczęściej krótkotrwałe stany psychiczne. W konsekwencji splot tego wszystkiego wywołuje zamierzone, pożądane efekty działania, ale niejednokrotnie także niepożądane, ryzykowne i niebezpieczne zachowania wynikające ze zdenerwowania, przyzwyczajeń czy rutyny. Mogą one wynikać także z sytuacji kryzysowych, z pomijania kolejnych kroków wynikających z procedur, nadgorliwości i dekoncentracji powodowanej aktualnym stanem psychofizycznym. Przy splocie kilku innych czynników, może przyczyniać się do powstawania wypadków.

Wśród cech i stanów pracownika sprzyjających wzrostowi ryzyka, najczęściej można wyróżnić ograniczenia psychomotoryczne i percepcyjne takie, jak słaby refleks, niedostatki uwagi i mankamenty intelektualne, np. w kwestii koncentracji uwagi i zdolności do przewidywania następstw działania, chwilowe lub długotrwałe zmęczenie oraz chwilowe i narastające stany emocjonalne w znacznej mierze powodowane problemami osobistymi.

Pod uwagę należy brać również brak i niedostatki siły, ograniczoną wytrzymałość na wysiłek, ograniczenia anatomiczne, wynikające z budowy ciała oraz uchybienia w motywacji. Nie bez znaczenia pozostaje również ograniczenie wiedzy ogólnej i stanowiskowej o ergonomii i przepisach BHP, a także przez nikogo nie korygowane złe przyzwyczajenia.

Liczy się sztuka

Przy doborze pracownika do pracy na różne stanowiska w większości firm produkcyjnych zdecydowana większość powyższych czynników zwykle nie jest branych szczególnie mocno pod uwagę, a w obecnej sytuacji braku kandydatów do pracy dla większości pracodawców czynniki te zupełnie przestały mieć znaczenie. Liczy się sztuka – kolejny z trudem pozyskany kandydat. Tymczasem oczywiste jest, że w połączeniu z katalizatorem psychofizycznym czynniki te mogą mieć znaczny wpływ na bezpieczeństwo pracy w takim samym stopniu, jak na jej jakość, wydajność i produktywność całego zespołu.

Brak zainteresowania problemami pracownika, a w konsekwencji niezwracanie uwagi na szczegóły jego chwilowych stanów psychomotorycznych usypia czujność. To, że wczoraj się udało, a dziś znowu jakoś to będzie staje się niebezpieczną normą i złym standardem.

Tymczasem okazuje się, że splot niekorzystnych czynników i stanów pracownika, zwłaszcza stanów chwilowych, może powodować wiele różnych, niebezpiecznych  sytuacji, które wprost mogą prowadzić do nieszczęścia. Z informacji od menedżerów i osób analizujących wypadki wynika, że mają one miejsce zwykle w najmniej oczekiwanym momencie, choć z wywiadu wynika, że na podstawie różnych, obserwowanych wcześniej symptomów, można było przewidzieć następstwa i w porę zareagować. Bardzo często zdarza się, że uzmysławiamy sobie to za późno.

Najwięcej problemów na początku zmiany

Do najczęściej spotykanych sytuacji, obserwowanych na produkcji, należą niebezpieczne zachowania pracownika wiązane z zaniechaniem kontroli przed przejęciem stanowiska i przystąpieniem do pracy. Powodowane złym stanem psychofizycznym takie czynności, jak niesprawdzenie stanu stanowiska pracy, narzędzi, sprawności maszyn, dostępu do źródła prądu, funkcjonowania zabezpieczeń powodują już na starcie zwiększanie szansy na przykre w skutkach zdarzenia w trakcie trwania zmiany produkcyjnej. Zagrożenie pogłębia się wraz z upływem czasu, a dodatkowo potęgują je narastające stany przewlekłego zmęczenia wynikające np. z przeciążenia pracownika nadgodzinami lub z wykonywania innych, pracochłonnych i męczących zajęć po pracy lub przed nią czy zaburzeń snu związanych z pracą w nocy.

Warto zatem solidnie zastanowić się, zanim kolejny raz zaproponujemy przemęczonemu pracownikowi nadgodziny. Dodatkowe zmęczenie wywołane zbyt długim czasem pracy to strzał we własne kolano. Rozwiązanie co prawda wielokrotnie ratuje doraźną sytuację, zwiększa efekty pracy, ale w przypadku przekroczenia możliwości psychofizycznych pracownika zwiększa także ryzyko wypadku. Występuje wówczas upośledzenie sprawności psychomotorycznych, których regeneracja każdorazowo trwa znacznie więcej czas pracy powodujący zaburzenia. Spada umiejętność koncentracji, szwankuje podzielność uwagi, kuleje przetwarzanie informacji i zdolność do podejmowania szybkich decyzji. Stres, depresja i lęki powodowane sprawami domowymi czy trudnościami w pogodzeniu obowiązków zawodowych z rodzinnymi wpływają niekorzystnie na stan pracownika i stają się przyczynkiem do sytuacji wypadkowych..

Poleć ten artykuł:

Polecamy