ViaAutostrady przyszłości

ViaAutostrady przyszłości

Politycy uwielbiają nowe otwarcia. Pobudzają wyborców nowymi nadziejami. Nie inaczej było, kiedy Sławomir Nowak przestał być ministrem transportu. Zdecydowana większość ludzi związanych z transportem klasnęła z zadowoleniem w dłonie. Szybko też dowiedzieliśmy się, że nowym...

Może nie wszyscy, ale wielu takich było. Ponieważ niejedno już w naszym kraju widziałem, przypomniało mi się, że Rzym witał kwiatami młodego Kaligulę, wiele obiecując sobie po jego rządach. Wszak wszyscy byli już bardzo zmęczeni rządami Tyberiusza. Tak samo jak firmy transportowe rządami Sławomira Nowaka. Pani minister zaczęła od mocnego uderzenia. Niczym Hitchcock zaczęła od trzęsienia ziemi. Nie będzie już kolejek przy wjeździe na autostrady! − rzuciła w mediach. Media są jednak dociekliwe. Dziennikarze zaczęli stawiać pytania, w jaki sposób pani Bieńkowska zamierza zrealizować ten pomysł? Kto będzie obsługiwał nowy system poboru opłat?

Pytania te jednak zostały bez odpowiedzi, a pani minister nabrała wody w usta. Okazuje się, że chyba w tym przypadku mieliśmy do czynienia z falstartem. Czy jednak jest to następny nietrafiony pomysł resortu transportu? Futurystyczna, nikomu niepotrzebna mrzonka? Na to pytanie nie da się jednoznacznie odpowiedzieć. Mimo to jednak zastanówmy się nad tym jednak wspólnie.

Droga bez bramek

Perspektywa poruszania się po autostradach bez bramek jest bardzo kusząca. Pozbywamy się korków przy wjeździe i zjazdach. Ruch odbywa się płynnie i bez przestojów. Jednym słowem − idylla. Trzeba byłoby jednak przygotować cały system do obsługi tego elizjum. Według zapowiedzi Elżbiety Bieńkowskiej, system miałby być elektronicznym, ósmym cudem świata. Kupujemy w kiosku kartę doładowującą, sms-em przesyłamy numer rejestracyjny oraz kod doładowania i suniemy autostradą. To tylko jedno z całego wachlarza płatności. Taki system byłby jednak bardzo kosztowny, a do jego obsługi trzeba byłoby zatrudnić całą armię ludzi. Czy to się na pewno opłaca?

A jeśli powiem Wam, że taki system już istnieje i działa? Nazywa się viaTOLL. Cała infrastruktura jest gotowa. Stoją bramownice, kamery oraz zatrudniona jest cała kadra wyspecjalizowanych pracowników do jego obsługi. Teraz zatrzymaliście się i zastanawiacie się, czy to prowokacja? Człowiek, który od trzech lat punktuje ministerstwo transportu oraz ich wspaniały wynalazek nagle staje się jego piewcą? Nie.

Od trzech lat piszę o tym, że system działa. Jak każdy bardzo złożony system elektroniczny, zalicza czasem swoje wpadki. Nie ma się jednak co temu dziwić. Nie działa natomiast… prawo. Gdyby nie drakońskie kary nie mielibyśmy chyba żadnych kontrowersji. Pewnie co jakiś czas w ramach ciekawostki − a nie kontrowersyjnego newsa dnia − dowiadywalibyśmy się, że np. wskutek błędu systemowego na kilkanaście godzin zniknęły pieniądze z kont klientów. Jednak w tym przypadku nikt nie gorączkowałby się ani nie emocjonował.

Niestety od trzech lat resort transportu, parlament ani premier nic nie zrobili z tym kontrowersyjnym prawem. Inspekcja Transportu Drogowego nadal nakłada kary w wysokości 3000 zł. Posłowie mamią opinię publiczną pakietem zmian w ustawie o drogach publicznych, rewolucyjnymi zmianami. Na czym one mają polegać? Na niczym specjalnym, głównie ograniczeniu nakładania kary jeden raz na 24 godziny, choć tak do końca nikt już nie jest pewien, jak ten projekt wygląda. Nasi wspaniali posłowie nawet nie zajęli się tym, że w systemie viaTOLL nie można wyrównać stanu konta. Bo i po co? To drobne uchybienie sprawia, że nikt nie uniknie kary, a okres przedawnienia w tych sprawach to 5 lat. Już taki okres przedawnienia ukazuje nam, jak poważne to przestępstwo.

Sposób na zarabianie?

Mało tego, wspaniały projekt poselski wprowadzany jest do sejmu „tylnymi drzwiami”. Bez konsultacji społecznych. Bo i dlaczego ktokolwiek z poselskich przedstawicieli narodu ma się konsultować z użytkownikami dróg? Wszakże oni wiedzą najlepiej, jak powinno wyglądać prawo.

Jakiekolwiek próby dostosowania prawa do sprawdzonych standardów europejskich spalają na panewce. Zebranie 100 000 podpisów pod obywatelskim projektem zmiany ustawy to bardzo trudne zadanie. Mimo tego cały czas staramy się zmienić to prawo.

Jeśli jednak nie zostanie ono zmienione to… Ministerstwo Transportu dostanie następną maszynkę do zarabiania pieniędzy. Tym razem kary będą nakładane na kierowców samochodów osobowych, których jest przecież o wiele więcej niż pojazdów powyżej 3,5 tony. Trzeba będzie zatrudnić wielu nowych inspektorów, którzy będą mieli ręce pełne roboty przy nakładaniu kar na kierowców. Nie będzie to jednak ich wina. Będzie to wina prawa, które jest ewenementem w Europie. Wielu zachodnich turystów poruszających się kamperami twierdzi, że do Polski już nigdy nie wróci po tym, jak zostali ukarani za poruszanie się po naszych drogach bez urządzeń viaBOX. Tylko w czasie trwania Euro 2012 kary nie były nakładane na zachodnich turystów, bo przecież źle wyglądałoby to w telewizji.

Zmiany, ale dobre

Pomysł pani minister ma potencjał. Nie można go skreślić, bo nie jest absurdalny. Poza tym, tak jak już zaznaczyłem na początku, jego wykonanie nie będzie ani kosztowne, ani trudne. Wszystko pod warunkiem, że prawo zostanie zmienione, Inspekcja Transportu Drogowego przestanie nakładać kary w wysokości 3000 zł, gdyż zwyczajnie ich wysokość będzie nie większa niż np. 200 zł. To jednak jest bez znaczenia, gdyż nawet kiedy wjedziemy na autostradę bez uiszczenia opłaty, to będziemy mogli tą opłatę uiścić wstecz, unikając jednocześnie jakiejkolwiek kary.

W przeciwnym wypadku prezent pani Elżbiety Bieńkowskiej stanie się następnym bublem, który będzie służył tylko i wyłącznie do karania kierowców, tyle że tym razem samochodów osobowych. Jeśli tak się jednak stanie, to ma to swoje dobre strony. Kiedy już kierowcy samochodów osobowych odczują na swojej skórze, jak wadliwe prawo obowiązuje w naszym kraju, może dojść do pospolitego ruszenia. Wtedy zebranie 100 000 podpisów pod obywatelskim projektem zmiany ustawy zajmie kilka tygodni. To, czy projekt taki zostanie odrzucony, to już zupełnie osobny temat.

Poleć ten artykuł:

Polecamy