Rzeczywistość po zamknięciu granic
To już miesiąc, odkąd wprowadzono piąty pakiet sankcji, będący kolejną odpowiedzią na militarną agresję Rosji na teren Ukrainy. W związku z jego postanowieniami m. in. zamknięto granice Unii Europejskiej dla rosyjskich statków i tirów. Jak to wpłynęło na polski transport? Nad tą kwestią zastanawia się Katarzyna Syta, prezes zarządu KAES Logistics.
Piąty pakiet sankcji był najprawdopodobniej tym zdecydowanie najdotkliwszym, bowiem aż ok. 60 proc. żywności, a także komponentów do jej produkcji Rosja importuje z krajów należących do Unii Europejskiej. Blokada uniemożliwiająca przewóz tych towarów nie obędzie się bez wywołania znaczących konsekwencji na rosyjskim rynku spożywczym – tak duża zależność od importu nie jest możliwa do zredukowania przez lokalnych producentów. W weekend, tuż po ogłoszeniu piątego pakietu sankcji, na granicy Polski i Białorusi korki ciężarówek rozciągały się na prawie 80 km. Złą sytuację logistyczną dodatkowo pogłębiła podjęta 15 kwietnia przez Białoruś decyzja o przeładunku towarów wysyłanych do Rosji z UE na pojazdy białoruskie i rosyjskie w wyspecjalizowanych punktach. Ze względu na zakaz przekraczania granicy dla ciężkich ciężarówek z Rosji i Białorusi, a także zamknięcie portów dla rosyjskich statków, koszt transportu z Unii wzrósł już o 50–100 proc.1. Jak widać sytuacja jest złożona i niestety nie pozostanie bez wpływu na polską gospodarkę.
Kataklizm dla transportu
Śmiało można stwierdzić, że nasz rynek jest jednym z najbardziej dotkniętych tą sytuacją – wojna w Ukrainie bardzo mocno doświadcza polskie przedsiębiorstwa transportu drogowego. Wzrost stawek na trasach z Polski był dynamiczny ze względu na galopujące ceny paliw, a także jeden z najwyższych w Europie niedoborów kierowców (dodatkowo spotęgowanego przez odpływ pracowników z Ukrainy). Takie aspekty, jak nakładane sankcje na rynek rosyjski i białoruski w postaci embarga na wywozy towarów, zamknięcia nieba dla samolotów czy zablokowanie płatności w systemie SWIFT niosą za sobą znaczące konsekwencje. Można śmiało pokusić się o stwierdzenie, że mamy do czynienia z prawdziwym kataklizmem w branży TSL. Jaki wpływ na to mają postanowienia piątego pakietu? Niestety problem polega na tym, że wiele polskich przedsiębiorców specjalizuje się w obsłudze kierunku wschodniego. Istnieją nawet tacy, którzy swoimi działaniami obejmowali tylko ten kierunek. To prawda, że transport powinien być zdywersyfikowany na różne rynki, a specjalizacja tylko na jeden z nich może w przyszłości okazać się karkołomna, jednak nie oszukujmy się – na widmo wojny nikt nie był gotowy i nikt też nie dopuszczał do siebie myśli o takim rozwoju sytuacji. Jednak w konsekwencji wiele firm będzie musiało zamknąć swoją działalność – część ze względu na brak rynku zbytu, a część z powodu braku pracowników. Niedoborów nie uzupełnią pracownicy z Polski – ci z pewnością otrzymają oferty pracy od dużych przewoźników i znaczna większość z nich skorzysta ze względu na stabilność zatrudnienia. Jakby tego było mało, podatki i raty leasingowe, które trzeba zapłacić, są na tyle wysokie, że i wiele małych firm nie będzie w stanie im sprostać. Przedsiębiorców dobija dodatkowo spirala płacowa i rosnące składki ubezpieczeń społecznych a z uwagi na brak transportów zbliża się również wielka fala upadłości większości małych agencji celnych we wschodniej części kraju. W tym całym nieszczęściu pakiet mobilności jest ostatnim gwoździem do trumny wielu małych przewoźników – połączenie tych wszystkich czynników z zamknięciem granic to zabójcza mieszanka dla naszej branży.
Zagrożenie dla innych branż
Problemy w transporcie są powiązane z przemysłem – skutki wojny również mocno odczuwają budownictwo, przemysł stalowy, meblarski i motoryzacyjny. Ograniczenie importu surowców z Ukrainy, Rosji i Białorusi na skutek wojny oraz sankcji i wzrost ich cen stanowi zagrożenie, mamy znaczący problem z importem drewna, czy stali i wyrobów metalowych. Huty ukraińskie, a także cały import z tego kraju jest wyłączony, a oczywiście nie można zrekompensować go dostawami z Rosji. Sytuacja na rynku wyrobów metalowych wpływa na budownictwo i przemysł motoryzacyjny. Przedłużająca się wojna w Ukrainie odbije się również na branży spożywczej – mówimy tutaj o dostępności zbóż i nawozów. W Polsce nie grozi nam sytuacja, w której tej żywności zabraknie, jednak jej ceny będą rosnąć. Tego stanu rzeczy nie poprawia przyspieszająca inflacja. Ta trudna wojenna rzeczywistość powoduje zmiany w podejściu wielu zakładów, które coraz częściej rezygnują z zakupów „just in time” na zamawianie na zapas. To powoduje szereg transformacji na rynku logistycznym – przedsiębiorcy zaczynają wprowadzać do swoich ofert usługi buforowania i tworzenia zapasów surowców oraz półproduktów w Polsce.
Nowa rzeczywistość
Dla wielu branż, w tym TSL, rozpoczęła się zupełnie nowa rzeczywistość, w której musimy nauczyć się żyć. Wiele przedsiębiorstw boryka się obecnie głównie z brakiem rozmaitych komponentów i surowców, a transport z cenami paliw i próbą jakiegokolwiek wiązania końca z końcem w kwestii budżetu. Trudno w takich warunkach pokusić się o jakiekolwiek prognozy, bo sytuacja dynamicznie się zmienia. Już niebawem najprawdopodobniej zostanie wprowadzony kolejny, szósty pakiet sankcji, który zakłada wprowadzenie zakazu importu rosyjskiej ropy w ciągu sześciu miesięcy, a produktów rafinowanych do końca roku. Jak to wpłynie na ceny paliw? Jaki zostanie zaproponowany mechanizm dystrybucji ropy po wprowadzeniu zakazu? Możemy tylko obserwować i starać się przystosowywać przedsiębiorstwa do nowych warunków.