Doganiam motyle

Z Anną Czubaszek, kierowcą zawodowym - na temat postrzegania kobiety jako kierowcy zawodowego, co motywuje użytkownika ciągnika siodłowego do wybrania danej firmy, szkoleń zawodowych - rozmawia Tomasz Czarnecki.Pedagog, bloger kochający modę jeżdżący jako kierowca zawodowy w...

Pedagog, bloger kochający modę jeżdżący jako kierowca zawodowy w transporcie międzynarodowym. Trudno mi sobie wyobrazić takie połączenie a jednak to nie bohaterka książki tylko z prawdziwego życia…

– W dzisiejszych czasach przebranżawianie się nie jest niczym zaskakującym. Zawsze lepiej jest mieć więcej kwalifikacji niż mniej. Blog od wielu lat jest moim hobby. Na prace w zawodzie nauczyciela przyjdzie jeszcze czas. W moim otoczeniu jest wiele ludzi z różnymi pasjami, zupełnie odbiegającymi od ich zawodowej pracy. Kobiety mają coraz więcej odwagi by się realizować, stąd często zaskakujący zawód.

Najbardziej ciekawi mnie oczywiście kwestia prowadzenia ciągnika siodłowego. Dlaczego akurat to a nie zakład krawiecki lub praca w szkole?

– Tak jak wspomniałam, praca w szkole to idea w poczekalni, czekająca na dobry moment (śmiech). Prowadziłam mały zakład krawiecki, ale potrzebowałam dużej odmiany w swoim życiu. Pracy, która da mi trochę odetchnąć od ciągłego bycia w jednym miejscu. Ciężarówka przez cały czas siedziała mocno w mojej głowie jako cel do spełnienia. Jednak przez wiele lat wydawała mi się jednak marzeniem nie do dogonienia.

Kurs nie nauczy wszystkiego

A propos jeszcze szkoły. Od razu nasuwa mi się pytanie o ocenę szkolenia zawodowych kierowców, któremu pani jest poddawana. Czy jest wystarczające i odpowiednie? Opinia osoby w nim bezpośrednio uczestniczącej będzie szczególnie cenna osób związanych z branżą

– Prawda jest taka, że niestety, wszystkiego nie uda się nauczyć na kursie. Może mogłoby być przykładowo więcej zajęć praktycznych typu zabezpieczenie ładunku. Jednak z drugiej strony, czy to potrzebne komuś, kto zaraz siądzie za stery cysterny? Po zakończeniu zajęć i uzyskaniu uprawnień zaczynamy pracę w różnym terenie, na bardzo różnego typu pojazdach. Mamy ze sobą niezbędną wiedzę, a reszty edukacji odbywamy w „warunkach bojowych”, czyli podczas wykonywania pracy, tak jak zresztą w innych profesjach, to nie tylko domena profesji kierowcy. Sytuacja z życia wzięta. Na kursie nawet raz nie skorzystałam z połówek w skrzyni biegów, bo zajęcia miały miejsce na płaskim terenie i bez ładunku. W trasie nieużywanie półbiegów jest nierealne. Inna kwestia – dopiero w pracy doświadczony kolega nauczył mnie jazdy po górach samochodem bez hamulca górskiego i retardera. Na zajęciach, nie mając ciężaru za sobą, mimo wielkich chęci nie posiądziemy takich umiejętności, po prostu pewnych zachowań nie uda się poczuć na własnej skórze. Wiadomo, nie wszystko wygląda w teorii tak samo jak w praktyce.

Wielu fachowców w branży słabo ocenia poziom umiejętności kierowców zawodowych, bo przewoźnicy zatrudniają właściwie każdego ze stosownymi uprawnieniami. A jaka jest opinia kierowcy na ten temat?

– Nie oceniam. Dla mnie jest najważniejsze, żeby inni wokół jeździli bezpiecznie. To jak z szyciem. Można coś uszyć bardziej lub mniej starannie, pójść na łatwiznę, lub zastosować znacznie trudniejsze techniki. A na końcowy produkt i tak znajdzie się klient. Dla wielu firm transportowych nie ma znaczenia czy jego kierowca wycofa pod rampę za pierwszym czy za szóstym razem. Mój zmiennik zawsze mi powtarza, że to, co się robi dobrze, zawsze można zrobić lepiej. Jeśli firmę transportową prowadzi osoba będącą również kierowcą, na pewno więcej oczekuje od swojego zespołu i nie da mu się zamydlić oczu. Gdy przewoźnik nie ma pojęcia o jeździe, zatrudni po prostu osoby z uprawnieniami, bowiem nie potrafi w sposób profesjonalny zweryfikować ich umiejętności.

Jazda w spódnicy to nie problem

Napisała pani na blogu, że przez 6 lat nie miała spodni w szafie. Mam nadzieję, nie znam się na modzie, że do spódniczek pasują też buty dobre do prowadzenia pojazdu?!

– Tak, przez sześć lat nie założyłam spodni, ba, nawet nie miałam żadnych w szafie. Po kilku miesiącach pracy jako kierowca, skusiłam się jednak na dresy i jeansy (śmiech). Odpowiednie buty do jazdy to dla mnie priorytet, nie zwracam uwagi czy pasują do reszty czy nie. W pracy nie ma mody, modę uprawiam w domu testując różne rozwiązania (śmiech). Poza tym do wyjścia np. do sklepu zawsze można obuwie zamienić. A w spódnicach, proszę mi wierzyć, naprawdę bardzo wygodnie się jeździ, szczególnie latem.

Kobieta na parkingach dla kierowców ciągników siodłowych jest traktowana jakoś wyjątkowo?

– Inni kierowcy traktują mnie zwyczajnie, jeśli nie widzieli mnie za kierownicą czasami pytają czy też prowadzę (śmiech). Bywają nieprzyjemne pogwizdywania, do momentu, gdy nie złapię za klamkę swojej ciężarówki. Wtedy następuje ultraszybkie spuszczenie głów i chowanie się między naczepami (śmiech). Czasami ktoś mnie też zapyta, ile płaci za parking. Inna ciekawa sytuacja – pewnego razu pogoniła mnie pani do towarzystwa, dając mi do zrozumienia, że to jej rejon, miejsce pracy… Kolejna anegdota pokazujące irracjonalne zachowanie: wpadam na parking w sobotnie popołudnie na zmianę kart, a tam impreza w pełni. I nie wiedzieć czemu, ale jak kierowcy zobaczyli kobietę za kierownicą, wszyscy w popłochu pouciekali za naczepy. Wyglądało to przekomicznie, tym bardziej że jeden pan wrócił się, skradając po swój trunek.

Wyobrażam sobie taką sytuację: jest rozmowa kwalifikacyjna na temat pracy kierowcy zawodowego. Przychodzi piękna, młoda kobieta i słyszy: ale my nie chcemy zatrudnić sekretarki tylko kierowcę. Tak było?

– Nie (śmiech). W moim rodzinnym Łukowie plac manewrowy dla ciężarówek znajduję się przy jednej z głównych ulic, w towarzystwie kilku sklepów z częściami. Mój przyszły szef widział mnie jak jeżdżę, zarówno solówką jak i z przyczepą. Rozmawialiśmy między innymi o tym, za którym razem i u kogo zdawałam egzaminy – nie miałam powodu do wstydu, bo wszystko zaliczyłam za pierwszą próbą. Ach i zapytał, czy zamierzam jeździć w spódnicy (śmiech). Odpowiedziałam, oczywiście, że tak… Miałam też ukończony kurs ADR co stanowiło mój spory atut, wszak w firmie brakowało osoby z takimi uprawnieniami do podwójnej załogi. Od razu uprzedzam kolejne pytanie: tak zdarzają mi się trasy z towarem niebezpiecznym. Wtedy od kierowcy wymagane jest jeszcze większe skupienie niż zazwyczaj.

Lubię niespodzianki

Jednym z elementów przyciągających do pracy kierowcy zawodowego są zarobki. Jaką rolę ta kwestia odgrywa w pani wyborze zawodowym?

– Zarobki są bardzo zachęcające. Jako kobieta żyjąca w niewielkim mieście, nie mam na co narzekać w tej kwestii. Jednak to nie był dla mnie priorytet, gdy szłam na kurs.

Czym się najczęściej kierują kierowcy przy wyborze pracodawcy? Tylko zarobki? Na ile poważnie traktujecie informacji z forum etransportu i innych tego typu portali…

– Opinie zawsze warto przejrzeć. Gdy na forum jest dużo negatywów, kierowcy często nie podejmują rozmowy na temat pracy w danym przedsiębiorstwie. Mój szef był mi polecony. Duże znaczenie dla kierowców ma system pracy. Jednemu odpowiada jazda w pojedynkę, innym tylko podwójna załoga, jednemu odpowiada system 2/1, 3/1 a nawet 4/1 czy 6/2 a innym, tak jak mi, powrót do miejsca zamieszkania po każdej trasie. Czasami lepiej zarobić trochę mniej a mieć w porządku szefa i być częściej w domu.

Proszę powiedzieć na jakich trasach można panią najczęściej spotkać? Są jakieś ulubiony? W jakim stopniu kierowca może decydować o wyborze tras? Innymi słowy, na ile przewoźnicy są elastyczni względem preferencji kierowcy – jak daleko jest posunięta władza pracowników względem szefów…

– Najczęściej jeżdżę na trasie z Polski do Hiszpanii. Ale zdarzały się też inne kierunki: Czechy, Litwa, Belgia, Portugalia. Hiszpanię bardzo lubię i dobrze się czuję w tym kraju. W pracy kierowcy lubię niespodzianki. Czasami o dokładnym miejscu docelowym dowiaduję się… w czasie załadunku. Nie ingeruje w wybór tras, jestem otwarta na każdy kierunek. Tym bardziej że jeżdżę z bardzo doświadczoną osobą, z którą żaden kierunek niestraszny. A jeszcze tyle jest przecież do zobaczenia Skandynawia, Włochy, Ukraina, Rosja…

Odpowiadając na drugą część pytania. Na pewno kierowcy są w stanie wynegocjować swój ulubiony kierunek. Ktoś, kto stanowczo odmówi jazdy do Rosji, na pewno tam się nie pojawi. Anglia jest też problematycznym miejscem docelowym – nie każdy chce tam jeździć.

Odpoczynek w kabinie

Z pani punktu widzenia przepisy o tym, że noclegi trzeba spędzać w hotelach a nie w pojeździe są dobre? Bo zdaniem pracodawców wielu kierowców woli spać w ciągnikach…

– Noclegi w hotelach mnie nie dotyczą, nie mam aż tak długich tras. Natomiast wolałabym zdecydowanie sama decydować, gdzie chce spędzić swój odpoczynek. Zdania wśród kierowców faktycznie są mocno podzielone.

Słyszałem takie powiedzenie wśród kierowców osobówek: zatrzymujmy się na jedzenie, gdzie stoi dużo ciężarówek. Na pewno jest tam smacznie i tanio. Potwierdza pani tę tezę?

– I tak i nie. Mamy swoje ulubione pewnie miejsca, gdzie jedzenie jest super. Niestety, czasami nie ma wyboru i to czas pracy decyduje, gdzie zostaniemy na pauzie. Warto wziąć pod uwagę jeszcze jedną kwestię – jeśli na drodze zlokalizowane jest większy parking, to oczywiście istnieją większe możliwości pozostawienia pojazdu większego niż osobówki. W takich sytuacjach zdecydowanie do myślenia wtedy daje pustka w lokalu.

Domyślam się, że ma pani wielu wielbicieli wśród innych kierowców. Związek między dwoma kierowcami zawodowymi – czy to możliwe?

– Adoratorzy zdarzają się, to prawda. Związek sobie wyobrażam jak najbardziej. Trudnym momentem dla takiego związku będzie konieczność pozostania jednej osoby w domu, czy to ze względu na zdrowie, czy ciążę i macierzyństwo. Pojawi się tęsknota, której nie było wcześniej i za partnerem, i za pracą, bo ona także sprawia wiele przyjemności.

Praca dla kobiet

No właśnie, wywołała pani kolejne pytanie. Jakie zalety dla kobiety ma praca kierowcy zawodowego. Czy jest możliwe, by więcej przedstawicielek płci pięknej przyszło do zawodu i nieco wsparło lukę na rynku? Jak to pogodzić z rodziną?

– Praca kierowcy zawodowego przynosi ogromną satysfakcję i zwiększa wiarę w swoje możliwości, także w aspekcie codziennych sytuacji życiowych. Czy więcej kobiet mogłoby jeździć w transporcie drogowym? Moim zdaniem tak. Zresztą na drogach spotykamy coraz więcej pań za kierownicą, branża zdecydowanie staje się bardziej otwarta na kobiety. A te, które jeżdżą same, są znakomitym dowodem, że nie tylko mężczyźni świetnie radzą sobie w tym zawodzie. Mam dziesięcioletniego syna. To wiek, w którym mogę sobie spokojnie pozwolić na taki charakter pracy i pogodzenie jej z życiem rodzinnym. Zatem mogę śmiało zarekomendować paniom profesję kierowcy zawodowego.

Trzymając się tych zalet, dla pani zapewne istotną rolę odgrywa podróżowanie, o czym nieco Pani pisze na blogu.

– Tak, byłam w wielu miejscach, do których nie pojechałabym sama, a warto je zobaczyć. Między innymi Sanktuarium w Lewiczynie koło Grójca czy Arlon w Belgii. Często nie mam dostępu do miejsc, które są na wyciągnięcie ręki dla turystów, ale widzę to, czego turysta nie zobaczy – życie małych miast i wiosek. Udało się mi spontanicznie zwiedzić Madryt i Porto. Spędzić weekend nad oceanem. To wszystko wspomnienia, których nikt mi nie zabierze.

Na wstępie powiedzieliśmy, że prowadzi Pani bloga. Zatem podsumowując naszą rozmowę – czy zgodnie z tytułem – Dogoniła już pani motyle swoją ciężarówką?

– Kilka już dogoniłam (śmiech). Reszta jest w zasięgu ręki, ale cierpliwie muszę poczekać, bo chciałabym nawet je przegonić (śmiech).

Poleć ten artykuł:

Polecamy